Godziny czekania, nerwy. SOR-y w Lublinie oblężone jak nigdy

Czytaj dalej
Fot. archiwum
Gabriela Bogaczyk

Godziny czekania, nerwy. SOR-y w Lublinie oblężone jak nigdy

Gabriela Bogaczyk

Pacjenci zgłaszają się na ostry dyżur w szpitalu, bo nie mogą się dostać do specjalistów. Tak właśnie wygląda sytuacja na szpitalnych oddziałach ratunkowych w Lublinie. Szpitale odpowiadają, że 70 proc. pacjentów nie powinno tu w ogóle trafić. Przez to jest ciasno, a oddziały ratunkowe nie są z gumy.

- To jakiś niehumanitarny system. To, co przeżyliśmy w niedzielę na SOR przy Jaczewskiego, można nazwać nieporozumieniem. O godz. 12 przyjechałam z mężem, bo miał opuchniętą, zaczerwienioną nogę i gorączkę. Chirurg stwierdził, że to nie wymaga jego interwencji. Po ok. 6 godzinach oczekiwania inny lekarz zlecił badania krwi i stwierdził ostre zapalenie skóry.

Czy da się jakoś rozwiązać problem przeciążonych oddziałów ratunkowych? Przeczytaj nasz artykuł

Pozostało jeszcze 77% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Gabriela Bogaczyk

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.