Gdańsk: Z dwójką dzieci czeka ją eksmisja?

Czytaj dalej
Fot. Piotr Hukało
Jacek Wierciński

Gdańsk: Z dwójką dzieci czeka ją eksmisja?

Jacek Wierciński

Urzędnicy tłumaczą, że by móc liczyć na mieszkanie od miasta Anna musi zwolnić samowolnie zajęty lokal. Kobieta odpowiada, że nie ma dokąd pójść.

Zaledwie kilka minut trwało wczorajsze posiedzenie w sprawie pozwu o eksmisję, na którym Sąd Rejonowy Gdańsk-Północ przesłuchać miał Annę. Kobieta przyznała, że 23-metrowy lokal na ul. Dolne Młyny zajęła „samowolnie” i złożyła wnioski o zwolnienie z kosztów procesu oraz pełnomocnika z urzędu.

Autorem pozwu eksmisyjnego jest gmina, która twierdzi, że „prowadzone są działania, zmierzające do udzielenia pomocy” samotnej matce dwójki dzieci, ale warunek to wyprowadzka. Anna odpowiada, że nie ma dokąd się wyprowadzić.

Anna jest samotną matką 9-lentiego syna i 10-letniej córki. 1 października 2015 roku złożyła w Gdańsku wniosek o pomoc mieszkaniową. Jak opowiada, od lat tułała się z dziećmi po prywatnych mieszkaniach, na które nie było jej stać, pomieszkiwała na działkach, a raz przez brak dachu nad głową dzieciaki trafiły do pogotowia opiekuńczego. Pracowała dorywczo jako sprzątaczka, dziś jest bezrobotna i utrzymuje rodzinę z funduszu alimentacyjnego, zasiłku rodzinnego i 500 plus - łącznie niewiele ponad 2 tys. zł.

Tłumaczy, że przez nieustanne problemy z pieniędzmi, w lipcu zdecydowała się zająć wskazane przez znajomych, a użytkowane przez „meneli” mieszkanie na ul. Dolne Młyny w Gdańsku. Kiedy wyremontowała pokoik w lokalu bez łazienki i zgłosiła się do magistratu by płacić czynsz była 1859 na liście oczekujących na mieszkanie gdańszczan. Urzędnicy mówią, że zobowiązali ją wówczas do „dobrowolnego opuszczenia nielegalnie zajętego lokalu”.

- Pani Anna otrzymała od miasta propozycję, która obejmuje przydzielenie asystenta socjalnego, pośrednictwo w negocjacjach z właścicielem lokalu w celu zachowania umowy najmu, wsparcie w zakresie spłaty ewentualnego zadłużenia wobec tegoż właściciela, pomoc finansową w regulowaniu bieżącego czynszu, pomoc w znalezieniu lokalu, którego czynsz byłby dostosowany bardziej do możliwości oraz pomoc w znalezieniu pracy - wymienia opowiadając o efektach sierpniowego spotkania kobiety z wiceprezydentem Piotrem Grzelakiem Dariusz Wołodźko z gdańskiego magistratu. - Co więcej, otrzymała informację, że możliwe jest skorzystanie z procedury przyspieszenia wskazania lokalu, przysługującej osobom, znajdującym się w szczególnie trudnej sytuacji potwierdzonej stosownymi dokumentami.

Warunek pomocy był jeden: Anna i dzieci wyprowadzą się z Dolnych Młynów.

Urzędnicy zastrzegają, że na cztery miesiące dodatkowo przyznali kobiecie łącznie 1,350 zł zasiłków na odzież czy środki czystości oraz zapewnili dzieciom dożywianie w szkole. Deklarują, że „wciąż prowadzone są działania, zmierzające do udzielenia pomocy” pani Annie. - Podkreślmy: jeżeli nielegalnie zajęte mieszkanie przez Panią Klimaszewską zostanie zdane, istnieje możliwość przeanalizowania trybu szczególnego i przyspieszenia przydziału lokalu socjalnego - mówi Wołodźko.

- Nie mamy dokąd się wyprowadzić. Sama dzwoniłam po wszystkich stancjach. Asystentka z MOPR próbowała pomóc nam znaleźć prywatne mieszkanie do wynajęcia, ale kiedy właściciele słyszeli, że chodzi o kobietę z dwójką dzieci odmawiali. Raz nawet mieliśmy jechać oglądać mieszkanie, ale właściciel wycofał się w ostatniej chwili - odpowiada pani Anna.

I dodaje: - Nigdzie się nie włamałam. Na Dolnych Młynach drzwi były otwarte, ze środka wyniosłam masę butelek, sprzątałam nieczystości po menelach, malowałam ściany, położyłam dywan. Dzieci cieszą się, że w końcu mamy własny kąt, ale napisałam do wiceprezydenta, że możemy się wyprowadzić na działki, jeśli podpisze, że się zgadza. Na razie odpowiedzi nie dostałam.

Jacek Wierciński

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.