Dyrektorka prywatnego przedszkola i szkoły podstawowej zasiliła szeregi terytorialsów. Dlaczego?

Czytaj dalej
Fot. DWOT
Paweł Brzeźniak

Dyrektorka prywatnego przedszkola i szkoły podstawowej zasiliła szeregi terytorialsów. Dlaczego?

Paweł Brzeźniak

W setną rocznicę złożenia przysięgi wojskowej Armii Wielkopolskiej na placu Wolności w Poznaniu 240 żołnierzy 12. Wielkopolskiej Brygady Obrony Terytorialnej powtórzyło jej słowa w tym samym miejscu. Złożyła ją także Magdalena Woźniak z Gniezna.

– Działalność paramilitarana nie jest mi obca, gdyż kilka lat temu zasiliłam szeregi Ochotniczej Armii Wielkopolskiej. Wówczas temat Obrony Terytorialnej dopiero raczkował. Od tamtego czasu dużo się zmieniło – powstał piąty rodzaj sił zbrojnych. Coraz częściej można było usłyszeć bądź przeczytać o doskonałych szkoleniach i przygotowaniach potencjalnych kandydatów chcących służyć krajowi w czasie wolnym od pracy – opowiada Magdalena Woźniak.

Dyrektorka prywatnego przedszkola i szkoły podstawowej zasiliła szeregi terytorialsów. Dlaczego?
Dawid Stube/Fotostube Magdalena Woźniak

– W ubiegłym roku, podczas miesięcy letnich bliska mi osoba podjęła się trudu odbycia szkolenia i wstąpienia do Wojsk Obrony Terytorialnej. Z ogromnym zainteresowaniem obserwowałam nieziemskie zmagania, ale też niesamowitą satysfakcję. To wówczas podjęłam decyzję, że jestem gotowa. Moich decyzji nie podejmuję pochopnie, staram się rozważyć wszystkie za i przeciw, znaleźć odpowiedni dysonans pozwalający pogodzić obowiązki rodzinne, pracę i zainteresowania. Dojrzewający kilka miesięcy pomysł mogłam zrealizować tylko w okresie ferii zimowych, więc miałam dosyć czasu, aby przygotować się zarówno fizycznie, psychicznie oraz organizacyjnie – dodaje.

Zainteresowania militarne pojawiły się u Magdaleny trochę z sentymentu, trochę z tradycji rodzinnych, trochę od osób z którymi przebywam.

– Wojsko w jego pierwotnej odsłonie nie było i nadal nie jest moim marzeniem. Ta forma pozwala na pogodzenie kilku ról społecznych. I to jest jego główną zaletą. Ogrom szkoleń, dobrze przeszkolona kadra, wspaniałe wyposażenie daje szeroki wachlarz możliwości doskonalenia technik samoobrony, strzelania, strategicznego myślenia, taktycznego postępowania oraz samokształcenia

– wymienia Magdalena.

Wojska Obrony Terytorialnej to nowy rodzaj sił zbrojnych. Kluczem jest terytorialność, czyli chęć i gotowość obrony i wspierania lokalnych społeczności, które się, z których się wywodzi. Głównym mottem, którym posługują się terytorialsi jest "zawsze gotowi, zawsze blisko".

– Biorąc pod uwagę moją pracę zawodową (jestem dyrektorem prywatnego przedszkola i szkoły podstawowej), jestem dumna z samego faktu, że w razie nagłej potrzeby kryzysowej będę posiadała taki zasób wiedzy i umiejętności, który pozwoli na podjęcie racjonalnych działań. Niesienie pomocy innym przy wsparciu takiej formacji to nie chaotyczne działanie, ale całkowicie przemyślany schemat działań – mówi Magdalena.

– Mam na myśli chociażby sytuację z 2017 roku, kiedy latem w ciągu zaledwie kilku godzin nasze miasto przeżyło atak huraganu. Terytorialsi służą w takich sytuacjach pomocą, wspierają i pomagają innym

– dodaje.

Szkolenie, które Magdalena przeszła w dniach 11-26 stycznia tego zwane popularnie "szesnastką" było jedną z najcięższych prób, które na własne życzenie w życiu przeszła.

Dyrektorka prywatnego przedszkola i szkoły podstawowej zasiliła szeregi terytorialsów. Dlaczego?
DWOT W setną rocznicę złożenia przysięgi wojskowej Armii Wielkopolskiej na placu Wolności w Poznaniu 240 żołnierzy 12. Wielkopolskiej Brygady Obrony Terytorialnej powtórzyło jej słowa w tym samym miejscu.

– Powtórzę za setkami terytorialsów: "nie było łatwo, ale było warto". Było bardzo ciężko, nie tylko ze względu na obciążenie dodatkowymi kilogramami ekwipunku, ale także ze względu na pogodę. Osobiście nie lubię zimna, więc pokonywałam kolejną barierę i granicę. I z tego też jestem ogromnie dumna. Jestem dumna z moich koleżanek i kolegów, nasza kompania w stu procentach stawiała się do wykonywania codziennych zadań i w początkowym składzie zakończyła szkolenie – przyznaje gnieźnianka.

– Czołgając się w błocie, biegając po zamarzniętej ziemi, pijąc gorącą herbatę z termosu wiedzieliśmy, że nadejdzie dzień, w którym z dumą będziemy mogli powtórzyć za naszym dowódcą słowa roty przysięgi żołnierskiej. Dziesiątki godzin treningów musztry, defilady, postawy. Kiedy nadszedł ten uroczysty dzień przysięgi, dzień tym bardziej szczególny ze względu na jego historyczne umiejscowienie w czasie i miejscu, każdy z nas wymawiał wersy roty z dreszczem na ciele, a działo się to w miejscu, gdzie dokładnie 100 lat wcześniej przysięgę przed gen. Dowbór-Muśnickim składali powstańcy wielkopolscy – wspomina swoją przysięgę Magdalena.

Paweł Brzeźniak

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.