Derby Trójmiasta: Arka Gdynia - Lechia Gdańsk. Rywalizują, a bez siebie żyć nie mogą

Czytaj dalej
Rafał Rusiecki

Derby Trójmiasta: Arka Gdynia - Lechia Gdańsk. Rywalizują, a bez siebie żyć nie mogą

Rafał Rusiecki

Są derby Warszawy (Legii i Polonii), Łodzi (ŁKS-u i Widzewa), Krakowa (Wisły i Cracovii), Wielkie Derby Śląska (Ruchu Chorzów i Górnika Zabrze), w końcu są i derby Trójmiasta. Podobno nie do końca można czuć się kibicem spełnionym, jeśli się w takim wydarzeniu nie uczestniczyło. A wiadomo, że derby to wyjątkowy czas dla każdego fana futbolu. Mówi się nawet, że można przegrać w lidze wszystko, ale w takich meczach trzeba wygrywać. W niedzielę w Gdyni piłkarze i kibice Arki oraz Lechii Gdańsk napiszą więc nowy rozdział w tej piłkarskiej wojnie.

A że to konfrontacja nie dają zapominać ludzie, których sportowa część tego wydarzenia interesuje najmniej. W ostatnich dniach słychać było o rejzach jednych i drugich, a celem były flagi i żmudnie przygotowywane elementy oprawy meczowej. To ma podgrzać i tak gorącą już atmosferę. Tymczasem jeszcze na początku lat 80. wizyty kibiców z Gdańska w Gdyni i odwrotnie obywały się bez zaangażowania tak dużych sił porządkowych. Ba, to gospodarze w swoich częściach stadionu wydzielali na trybunach miejsca dla przyjezdnych. O klatkach wtedy nawet nie myślano.

Na te derby czekać przyszło prawie 5,5 roku. Ostatnie, z 1 maja 2011 roku, przeszły do historii. Znalazły się w gronie tych wyjątkowych! Arka prowadziła w nich do 89 minuty 2:0, a mimo to zremisowała. Później tych dwóch punktów zabrakło w końcowym rozrachunku i żółto-niebiescy wypadli z ekstraklasy. Rozpacz jednych była powodem do naigrywania się drugich. Tamto spotkanie pamięta już tylko Miroslav Božok. Słowacki pomocnik teraz jednak nie zagra, bo zebrał w lidze cztery żółte kartki i musi pauzować. Natomiast Piotr Wiśniewski, bohater derbów w Gdańsku z 17 października 2010 roku, ma iluzoryczne szanse na występ. Kolejne derby Trójmiasta to więc okazja do wykazania się dla nowych bohaterów.

Ta przerwa jest dodatkowym smaczkiem, chociaż trzeba zauważyć, że ostatnia była znacznie dłuższa (między 1998 a 2007 rokiem). Od 3 października 2008 obie drużyny spotykały się już na poziomie ekstraklasy. I tutaj lechiści znacznie poprawili swoje statystyki. Na sześć konfrontacji wygrali bowiem w lidze aż pięć, a jedno zremisowali.

Aż nie sposób nie zacytować rozmowy z „Samych Swoich”. „Kargul to wróg najgorszy ze wszystkich!” - powiedziała Leonia Pawlak. Na co usłyszała od syna Kazimierza: „Wróg? A wróg! Ale mój, swój, nasz - na własnej krwi wyhodowany!” Bez dwóch zdań temat niedzielnego meczu w Gdyni będzie się przewijał w rozmowach jeszcze przez kilka dni po tym spotkaniu. I to nie tylko wśród stałych bywalców trybun przy Olimpijskiej i Pokoleń Lechii Gdańsk.

36. derby Trójmiasta będą wyjątkowe także z tego powodu, że po raz pierwszy w historii Lechia i Arka są w czołówce ekstraklasy. Gdańszczanie prowadzą w tabeli, a gdynianie są na piątym miejscu. Nie oddaje to oczywiście w pełni sportowego potencjału obu ekip. Lechia ma bowiem główny atut w postaci niezwykle ogranych, znakomitych jak na krajowe warunki piłkarzy ofensywnych. Nie bez znaczenia będzie także jej duże doświadczenie. Z kolei Arka może jej odpowiedzieć zgraniem zespołu, który w poprzednim sezonie w końcu odnalazł się na zapleczu ekstraklasy, a teraz udanie rozpoczął nowy rozdział w roli beniaminka. Dwunastym zawodnikiem będą także kibice Arki, których - oczywista sprawa - w Gdyni będzie zdecydowanie więcej.

Przez te pięć ostatnich lat futbol w Gdyni i Gdańsku zmienił się znacząco. Arka podupadła, mimo wsparcia miasta jakim jest nowoczesny, acz kameralny stadion miejski. Lechia wyskoczyła za to w górę. Jej obecne miejsce w stawce nikogo nie zaskakuje. Można wręcz powiedzieć, że wskoczyła tam dopiero teraz. Od kilku sezonów biało-zieloni inwestują w coraz lepszych zawodników. Pomijają w tym własnych... wychowanków.

Można więc założyć, że dla armii zaciężnej w Lechii derbowy mecz w Gdyni będzie po prostu kolejnym trudnym spotkaniem w ekstraklasie. Trudnym, bo piłkarze Arki, a szczególnie ci, którzy od lat są blisko tego klubu, zrobią niemalże wszystko, aby przejść do historii. Żółto-niebiescy gros z 18 punktów zdobyli do tej pory przed własną publicznością. Dodatkowo są rozsierdzeni ostatnim meczem z Pogonią Szczecin, który przegrali 0:3.

Strzelecki bilans przemawia w tej chwili za Lechią. W Gdańsku na czele są bracia Paixao. Flavio trafił już 6 razy, a Marco 4. Nie można też zapominać o Grzegorzu Kuświku, autorze czterech goli w ekstraklasie. Po drugiej stronie jest Marcus da Silva. Brazylijczyk od lat mieszkający w Polsce ma 5 goli na koncie. A może będzie to wielki mecz bramkarzy? Reprezentant serbskiej młodzieżówki Vanja Milinković-Savić kontra Konrad Jałocha. Odpowiedź poznamy po ostatnim gwizdku sędziego w meczu, który zacznie się w niedzielę, 30 października o godz. 18.

WARTO PRZECZYTAĆ:

Derby Trójmiasta. Mecze Lechii z Arką wciągają [ZDJĘCIA Z 2008 i 2011 ROKU]
Problem z pseudokibicami. "Potrzebne jest wprowadzenie dotkliwych kar finansowych" [ROZMOWA]
Socjolog sportu o derbach Trójmiasta. „Chuliganka” wraca do łask?

Rafał Rusiecki

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.