Broniarz: Czy będzie strajk w szkołach? Decyzja należy do nauczycieli

Czytaj dalej
Fot. fot. Wojciech Wojtkielewicz
Katarzyna Domagała-Szymonek

Broniarz: Czy będzie strajk w szkołach? Decyzja należy do nauczycieli

Katarzyna Domagała-Szymonek

W czasach mojej młodości wszyscy jeździliśmy maluchami, korzystaliśmy z pralki frani. Dziś jeździmy nowszymi samochodami, każdy chce prać w automacie. Dlaczego więc nasze dzieci chcemy zapędzać do szkoły z innej epoki? - w rozmowie z Dziennikiem Zachodnim komentuje Sławomir Broniarz, szef Związku Nauczycielstwa Polskiego.

W wtorek w sejmie odbędzie się pierwsze czytanie ustaw wprowadzających reformę oświaty. To krok do przodu ze strony MEN. Czy ZNP również wykona kolejny ruch? Czy strajk w szkołach jest realny? Na początku grudnia odbędzie się posiedzenie zarządu głównego w Warszawie. Macie na ten temat na nim dyskutować.

Coraz bliżej strajku
ZNP w sporze zbiorowym

Strajk oczywiście jest wpisany w ustawę o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Żeby był legalny i nie narażał nikogo na konsekwencje prawne, musi być zorganizowany zgodnie z procedurami. Natomiast o tym, czy będzie on realny, nie decyduje ZNP, a sami nauczyciele. My - zarząd główny ZNP - jesteśmy do niego gotowi. Jednak czekamy na reakcję nauczycieli. Bo proszę pamiętać, że to nauczyciele mają być wykonawcami strajku. Dlatego w szkołach musi zostać przeprowadzone referendum. Jeżeli ono wykaże, że nauczyciele nie są zainteresowani taką formą protestu, to siłą rzeczy zarząd główny ZNP nie podejmie decyzji o strajku (by w ogóle mógł się odbyć potrzeba co najmniej 50 proc. popracia – przyp. red).

Kiedy takie referendum miałoby mieć miejsce?
W takich sprawach pośpiech nie jest dobrym doradcą. Nikt nas nie zmusza, abyśmy galopowali. Proszę pamiętać, że ustawa zacznie funkcjonować od 1 września, zaś samorządy mają czas na podjęcie decyzji co dalej ronić do końca marca. Dopiero po tym terminie, jeśli będzie to konieczne, sprawa będzie mogła ulec przyspieszeniu. Natomiast jeżeli można mówić o takich radykalnych działaniach, to będą one wynikały z trzech przesłanek – nastrojów w gimnazjach, akceptacji ze strony rodziców i poparcia samorządowego. Jeżeli te elementy zgrają się, to powinniśmy być pewni, że do strajku może dojść.

A jak pan ocenia nastroje wokół reformy?
Wśród nauczycieli gimnazjów narasta chęć, nawet nie jednodniowego, a dłuższego strajku. Mam nadzieję, że nie są to tylko werbalne zapewnienia. Że zostaną one poparte działaniem w momencie, gdy taka potrzeba rzeczywiście zaistnieje. Że zobaczymy to w wynikach referendum. Ale proszę pamiętać, że naszym celem jest również przekonanie rodziców, że to co się dzieje, nie może być pozostawione wyłącznie nauczycielom. Bo poza zagrożeniem utraty miejsc pracy reforma w sposób zdecydowanie bardziej dotkliwy uderzy w dzieci. Szczególnie na terenach wiejskich i mniej zurbanizowanych, gdzie odległości między szkołami są duże i liczba potencjalnych gimnazjów może powodować perturbacje w organizacji nowej sieci szkół.

W zeszłym tygodniu Rada Miasta w Chorzowie podjęła uchwałę intencyjną w sprawie sprzeciwu wobec zmian w edukacji. Nie wszystkim mieszkańcom ich decyzja przypadła do gustu. W komentarzach dość krytycznie odnieśli się do niej dość krytycznie. To dowód, że nastroje wokół reformy są podzielone.
Nieraz rodzice nie mają pełnej wiedzy na temat planowanych zmian. Niekoniecznie interesują się nimi. Bądź też, z racji uwarunkowań pokoleniowych, gdy sami skończyli 8-letnią szkołę podstawową, uważają, że ich dzieci też powinny. Ale to jest kuriozalne myślenie. W czasach mojej młodości wszyscy jeździliśmy maluchami, korzystaliśmy z pralki frani. Dziś jeździmy innymi samochodami, każdy chce prac w automacie. Dlaczego więc nasze dzieci chcemy zapędzać do szkoły z innej epoki. Problem polega na tym, że rodzice w istotny sposób zmienią swoje zdanie, kiedy zobaczą obwody szkolne. Samorządy stoją przed bardzo trudnym zadaniem. Reforma nie pozwoli spełnić oczekiwań wszystkich rodziców, którzy chcą aby ich dziecko chodziło do szkoły znajdującej się pod domem.

Ale takie informacje poznamy dopiero w pierwszych dniach kwietnia. Samorządy na stworzenie nowej sieci szkół mają czas do końca marca. To nie za późno?
To nie będzie tak późno. Wiele samorządów już pracuje na taką siecią, konsultuje różne opcje, rozwiązania i ma robocze projekty. Animozje wokół nich już rosną, a przecież jeszcze nikt w pełni nie zabrał się za ich tworzenie.

Katarzyna Domagała-Szymonek

Komentarze

16
Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

chrobok

Jak zy mie Poloki robjyli...Poloka mauego..., to mi wciskali cojsuk tam o sztrajkach szkolnych. Bouy to sztrajki przeciw ciymiynszcom (frajlich niymieckiym).
A jaki to bydzie teroski za ciymiynszca? Dyc Poloki som wolne.
Mozno te sztrajki bydom ino na okupowanym bez Polokow Gornym Sloncku?

Tomek

jak chcą się spotykać adorować i niszczyć swoje miejsca pracy to niech od księdza wypożyczą salkę przy kościele

Lukkas

rozwiązać w cholerę jakieś związki zawodowe- to dopiero jest relikt przeszłości

gm

Dyscyplinarne zwolnienie strajkujących nauczycieli !!! Tak powinno być!!!! Bo ci strajkujący, zrobią to w obronie własnej d0py, a nie w obronie uczniów. A za taką zdrade powinien być kopniak w de !!!!

Prezes

i czy będzie gimnazjum czy nie czy będzie strajk czy nie mnie to nie rusza ja swoją wypłatę dostanę

Dotychczas nie było oświaty lepszej, aniżeli ta właśnie z okresu PRL, czyli 8+4

Jednak PiS-wski system 8+4, de facto wyjątkowo czytelny i wprost aktualny, można rozpisać na nowo i następująco:

• 4 lata – elementary school – nauka czytania i pisania. Zostaje spełniona ochrona państwa przed analfabetyzmem
• 4 lata – secondary school – poszerzenie nauki czytania, pisania, języków. To proces pełnego uniknięcia analfabetyzmu
• 3 lata – high school 1-stopnia – istotne pogłębienie wiedzy ogólnej i nauki zawodu. 8+3 daje dobre wykszt. zawodowe
• 1 rok – high school 2-stopnia – przygotowanie chętnych uczniów do pojęcia matury. Matura jest przepustką do podjęcia każdego rodzaju 1-szych studiów i opłacanych przez państwo. Studia kolejne finan. po części za państwowe i własne

Nie każdy ma ochotę na 12 lat nauki. No więc po co niechcącego do nauki zmuszać, jeśli mu w zupełności wystarczy
jedyne 4 lata nauki – elementary school. Natomiast innemu kolejne 4, a jeszcze innym owe pełne 4+4+3+1

Interes dzieci i młodzieży nie polega wyłącznie na samej nauce. Ich interesem również jest i istotny aspekt, żeby uczące
ciała pedagogiczne były wyłącznie apartyjne, aby brać uczniacka nie była przez nie ideologizowa na ich modłę i interes.
W związku z czym należy w pożądanej reformie pójść o konieczny krok dalej, i tak:

• Zlikwidować ZNP i organizacje pochodne. Związki nauczycielstwa są w pełni zbytecznymi, bowiem pedagog jest wprost urzędnikiem, czyli ten nie podlega ogólnym przepisom regulującym kapitalizm i jego rynek pracy. Jak już jakieś związki zawodowe urzędników, to wówczas tylko jeden ogólnopolski i zorganizowany dla wszystkich rodzajów urzędów
• Wprowadzić stosowne ustawodawstwo, stanowiące, że owszem, pedagog może mieć swój światopogląd. Jednak jaki wyłącznie na użytek prywatny i tylko w sferze prywatnej, więc nigdy praktykowany w murach szkół i uczelni
• Ciała pedagogiczne oporne na odpartyjnienie skierować na resocjalizację, lub wprost oddelegować ze szkół do prac innych czy nawet na kuroniówkę

Dyplom uczelni wyższych posiada miliony osób. I potrzebne do szkolnictwa kwalifikacje psychologiczno-pedagogiczne
te osoby mogą pozyskać bez przeszkód w trybie nauki wieczorowo-zaocznym. Wiele osób z dyplomami bardzo chętnie podejmie pracę w szkolnictwie. Jak widocznym, nigdy przecież nie zabraknie pedagogów w Polsce.

I wniosek: ciała pedagogiczne mają być w końcu subordynowane wobec swoich urzędów i resortów ministerialnych.
Nie ma w szkolnictwie miejsca na rodzaje ciał pedagogicznych: zindoktrynowanych, aberracyjnych i wprost dzikich, szantażujących swoim wpływem młodzież, pryncypałów, społeczeństwo opłacające ich naukę i zawody, etc.
A zatem, ministrowie, należy do konsekwentnej i twórczej pracy. I zamiast obecnego stania na baczność, tłumaczenia się przed dzikimi z rozwiązań i ustaw. Ustaw de facto wprowadzonych przez Sejm, więc nie przy grillu i w knajpach.

j-agat

Panie Broniarz,wyniki tej waszej edukacji widać dzisiaj wśród młodych ludzi i ich poziomu zachowań.
To pan działa na zacofanie edukacji !!! Ale strach o utratę korytka zaślepia was /część nauczycieli i pana/

Tak

Przegraliście lewaki, rozruchów społecznych też nie wywołacie

spokojny

Też nigdy nie mogłem zrozumieć dlaczego z podstawówki trwającej osiem lat zrobiono podstawówkę trwająca dziewięć lat. Wcześniej każdy musiał zaliczyć ośmioklasową podstawówkę a teraz każdy musi zaliczyć dziewięcioklasową podstawówkę, której ostatnie trzy klasy ktoś „dla hecy” nazwał gimnazjum.

A po co inteligentna, przyszła sprzątaczka ma siedzieć dziewięć lat w jednej ławie z głupim, przyszłym profesorem matematyki? Rozdzielić ich po szóstej klasie. Czyli proponuję: podstawówka sześć lat i potem sześć lat liceum, technikum albo zawodówki.

Rybka

Przez 8 lat zlikwidowano w Polsce 2600 szkół, i co nic nie protestowaliście, dajcie spokój...

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.