Jarosław Zalesiński

Bezskuteczne protesty czy skuteczna polityka

Bezskuteczne protesty czy skuteczna polityka Fot. Dominik Paszliński/ gdansk.pl
Jarosław Zalesiński

W obronie samorządności warto wspólnie manifestować. Ale warto też wspólnie wprowadzić wreszcie jeden bilet w aglomeracji

Najpierw konferencje samorządowców w miastach wojewódzkich, potem zaś, w lutym bądź marcu, demonstracja w Warszawie polityków samorządowych przeciwko zmianom w ordynacji wyborczej, zapowiedzianym przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Taki plan batalii o samorządy został przedstawiony na konferencji pomorskich samorządowców w ECS. W warszawskiej manifestacji mieliby wziąć udział także mieszkańcy zarządzanych przez samorządowców gmin czy miast.

-

Pokażmy siłę. Gdy będzie nas 100 tysięcy, zauważy nas Europa

- przekonywał burmistrz Chojnic Arseniusz Finster.

Głównym tematem dyskusji samorządowców była zapowiedź Jarosława Kaczyńskiego - zamknięcia możliwości kandydowania w wyborach samorządowych w 2018 r. tym politykom, którzy mają za sobą co najmniej dwie kadencje. Krytykowano także najnowszy pomysł PiS, ustawę o ustroju Warszawy. - Również w Trójmieście można by zmienić granice i np. powołać Gdynię Kurort zamiast Sopotu czy Gdynię Stare Miasto w miejsce Gdańska - ironizował Jacek Karnowski, prezydent Sopotu.


- Zaznaczam, że to moje prywatne stanowisko, a nie mojego ugrupowania, ale mam nadzieję, że także aglomeracja trójmiejska doczeka się odrębnej ustawy

- mówi Marcin Horała, poseł PiS.

***

Zaproszenie na czwartkowe spotkanie w Europejskim Centrum Solidarności rozesłano do wszystkich pomorskich wójtów, burmistrzów i prezydentów. Przybyło ich prawie siedemdziesięciu, czyli wyraźna większość. Przez aklamację przyjęli apel „w obronie wolności wyboru i niezależności społeczności lokalnych”. „Proponowana przez Prawo i Sprawiedliwość zmiana w ordynacji wyborczej jest zaprzeczeniem podstawowej zasady demokratycznego państwa prawa” - zapisali w niej. „To otwarcie kolejnego frontu walki o pełnię władzy”.

Bitewnej retoryki pełno było w bardzo emocjonalnych wystąpieniach. Mówiono o „walce o dusze”, „niezłomnej postawie” i „stawaniu murem”.

Nie wiadomo jeszcze, w jakim ostatecznie kształcie większość parlamentarna przyjmie nową ordynację wyborczą do samorządów i nową ustawę o ustroju Warszawy. Ale już wiadomo, że same zapowiedzi tych zmian doprowadziły do błyskawicznego zjednoczenia się polityków samorządowych, tych zwłaszcza, którym wprowadzenie kadencyjności zamknęłoby drogę do startu w wyborach w 2018 roku.

Tworzyliśmy Polskę, a nie sitwę

Propagandowo politycy ci zostali przez rządzących, jak na razie, ustawieni w narożniku, jako reprezentanci lokalnych sitw i „ksiąstewek”. - To mnie boli, jak słyszę, że tworzyliśmy sitwę, a nie Polskę - mówił Henryk Doering, wójt gminy Krokowa. - Słyszymy obraźliwe insynuacje o bronieniu własnych stołków. Ale my chcemy zwrócić uwagę lokalnym społecznościom na propozycje ograniczania ich praw - tłumaczył Mieczysław Struk, marszałek województwa pomorskiego. - Nie bronimy stołków, tylko zasad - puentował Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska. Przypominaną w kilku innych wystąpieniach zasadą była ta Polska samorządna, o której mówiło się już na I Zjeździe NSZZ „Solidarność” jesienią 1981 roku, a potem przy Okrągłym Stole. Ta, która budowana była od pierwszych wyborów samorządowych w 1990 roku, dzięki którym lokalne społeczności wybierają własne lokalne władze, niezależne od władzy w Warszawie.

„Walka o dusze”, o której mówił na spotkaniu prezydent Gdańska, będzie polegać właśnie na tym: przekonywaniu opinii publicznej, że chodzi tu tylko o obronę interesów - bądź przekonywaniu, że chodzi o fundamenty samorządnej Polski.

Bój o Warszawę

Na spotkaniu w ECS mówiono także o tylko co ujawnionym przez Prawo i Sprawiedliwość projekcie ustawy zmieniającej ustrój Warszawy. - Jeśli byli dotąd jacyś naiwni, którzy jeszcze wierzyli, że chodzi o dobrą zmianę, teraz już wiedzą, że chodzi tylko o psucie - tak komentował założenia tego projektu prezydent Paweł Adamowicz, dla którego projekt ustawy jest zatem zerwaniem listka figowego, przykrywającego dotąd prawdziwe polityczne cele Prawa i Sprawiedliwości.


Wiele się przecież dotąd mówiło o metropolizacji, o łączeniu dużych miast z sąsiednimi gminami - odpiera te zarzuty Marcin Horała, poseł PiS z samorządowym rodowodem. - Takie rozwiązanie pozwoli na przykład ograniczyć rozlewanie się miast, które dzisiaj wynika z tego, że sąsiednia gmina proponuje o wiele korzystniejsze warunki budowy. Łatwiej będzie też wprowadzić wspólny bilet. Nie jestem za wpisanym do projektu ustawy systemem podwójnej większości, ale sprawia on, że nie zostanie zaburzona w wyborach w Warszawie zasada reprezentatywności, bo radni jednej opcji nie przegłosują tak łatwo drugich. Jest jednak prawdą, że ten system może prowadzić do klinczu.

Ustawa o Warszawie będzie zatem terenem innego propagandowego sporu - czy wprowadzane przez PiS zmiany służą per saldo interesom obywateli i są podejmowane dla ich dobra, czy też rządzącej partii idzie o władzę dla władzy, a jej zakres jest coraz bardziej poszerzany, po to by obdzielić udziałami w niej coraz liczniejszą grupę „swoich”.

Bój o samorządy

Bój o samorządy PiS rozpoczęło od takiego samego „artyleryjskiego przygotowania”, propagandowego ostrzału, jakie poprzedzało bój o Trybunał Konstytucyjny, a w przyszłości, można być o to spokojnym, poprzedzać będzie bój o sądownictwo czy o pozostające w prywatnych rękach media. PiS za każdym razem przedstawia siebie jako zdrową siłę, która w interesie obywateli występuje przeciwko jakimś mętnym grupowym interesom. Ta argumentacja mocno już się co prawda wyświechtała, bo ludzie widzą całkiem jasno, że władza zaspokaja w głównej mierze własne grupowe interesy - ale nadal jest w użyciu.

Na spotkaniu w ECS padały różne propozycje obrony. Związek Miast Polskich wystąpił już, w trybie dostępu do informacji publicznej, z pytaniem, ilu samorządowców weszło w konflikt z prawem. - O wiele, wiele mniej niż posłów - argumentowano. Pojawiły się też propozycje, by zbierać podpisy pod wnioskiem o referendum ograniczającym liczbę kadencji także parlamentarzystów. Pojawiła się zapowiedź dużej manifestacji w Warszawie.

Zabrakło, wydaje mi się, jednej refleksji. Wspólnego namysłu, jak np. pokonać wreszcie te niebotycznie spiętrzone trudności i wprowadzić wspólny bilet w całej trójmiejskiej aglomeracji. Albo dogadać się, jak wspólnie walczyć ze smrodem z Szadółek. Wybory samorządowe ostatecznie wygrywa się dzięki takim sprawom.

Jarosław Zalesiński

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.