Bezkarny jak sędzia stanu wojennego [ROZMOWA]

Czytaj dalej
Teresa Semik

Bezkarny jak sędzia stanu wojennego [ROZMOWA]

Teresa Semik

Duch kastowy prawników sprawia, że nie osądzą swoich kolegów, którzy czynili wcześniej bezprawie - mówi prof. Witold Kulesza, prawnik.

Dlaczego nie rozliczyliśmy ani sędziów, ani prokuratorów stanu wojennego za ściganie i sądzenie opozycjonistów na podstawie nieobowiązującego prawa?
Sąd Najwyższy, który zajmował się tą sprawą, uzasadniał, że jakkolwiek dekret o stanie wojennym zawierał w sobie treść bezprawia, to znaczy stosowany miał być z datą wsteczną, jednakże ani sędziowie, ani prokuratorzy „nie mogli uchylić się od stosowania tego dekretu”, czyli mieli obowiązek karania również za czyny popełnione w czasie, gdy nie były one przez dekret zabronione. Miały miejsce 13 grudnia 1981 roku, a dekret został opublikowany w Dzienniku Ustaw dopiero z datą 14 grudnia. Zatem w niedzielę, 13 grudnia 1981 roku, organizowanie strajków, akcji protestacyjnych było legalne. Mimo to Sąd Najwyższy wpisał to stwierdzenie do księgi zasad prawnych głosząc, że w konstytucji nie było zakazu stosowania prawa wstecz, więc sędziowie musieli to prawo wstecz stosować, bo tak im nakazywał dekret o stanie wojennym.

Przecież o tej podstawowej zasadzie: lex retro non agit (prawo nie działa wstecz) uczy się każdy prawnik na pierwszym roku studiów. Sędziowie o niej zapomnieli?
I tej zasady: lex retro non agit musimy się trzymać niewolniczo. Nie ma od niej żadnego wyjątku, nigdy. W żadnej sytuacji. W Polsce znamy tę zasadę od połowy XIV wieku ze statutów Kazimierza Wielkiego, ale tę zasadę sformułował wcześniej rzymski prawnik Marek Tulliusz Cyceron, który mówił, że nie wolno karać za czyn, który w chwili jego popełnienia nie był zabroniony przez ustawę. Cyceron twierdząc, że od tej zasady nie ma żadnego wyjątku i musimy się jej trzymać niewolniczo w każdej sytuacji, użył takiego pięknego sformułowania - „Niewolnikami praw jesteśmy, byśmy mogli żyć w wolności”.

Można zatem przyjąć, że środowisko sędziowskie świadomie chroniło sędziów, którzy działali bezprawnie, bo w stanie wojennym skazywali opozycjonistów na podstawie nieobowiązującego prawa?
Mogę powiedzieć, jak komentują niemieccy prawnicy orzeczenia niemieckich sądów, których sędziowie chronili swoich kolegów z Trzeciej Rzeszy, też stosujących prawo karne z naruszeniem jego elementarnych zasad.

Panie profesorze, odwoływać się będziemy do Trzeciej Rzeszy?
Tak. Niemieccy prawnicy w ten sposób krytykują niemieckie orzeczenia z tamtego okresu, tu cytuję: egzystuje duch kastowy prawników. Ten duch kastowy prawników sprawia, że jeśli prawnikom przychodzi osądzić swoich starszych kolegów, którzy czynili wcześniej bezprawie, to nie uczynią tego, albowiem muszą myśleć o swojej przyszłości; jeżeli mnie kiedyś ktoś postawi zarzut pogwałcenia prawa, to mogę zostać skazany właśnie dlatego, że dziś, swoim wyrokiem skazującym kolegę prawnika, stworzę precedens. Lepiej więc mówić - nie. My, prawnicy, nigdy nie ponosimy odpowiedzialności za czynione w naszych rolach zawodowych bezprawie. To właśnie jest duch kasty prawników, który łączy każdego członka tej kasty.

Ten sam Sąd Najwyższy, który zwolnił sędziów stanu wojennego z jakiejkolwiek odpowiedzialności za stosowanie nieobowiązującego prawa, unieważniał potem w latach 90. wyroki, które zapadały na podstawie tego bezprawia i uniewinniał opozycjonistów. Czy tu nie ma sprzeczności?
Oczywiście, że jest to wewnętrznie sprzeczne. Natomiast funkcjonuje obok przekonanie o potrzebie takiej wzajemnej lojalności tych, którzy wykonują ten sam zawód, a przeciwko czemu protestuję, choć powiedziałbym, że z mniej niż bardziej umiarkowanym sukcesem.

Czy w naszej publicznej przestrzeni nie ponosimy do dziś skutków tego, że nie rozliczyliśmy ani sędziów, ani prokuratorów z tamtych ich złych decyzji?
Ponosimy skutki. Nazywamy to w prawie - drugą winą. Pierwszą winę przypisujemy tym, którzy czynili bezprawie, ale my na siebie bierzemy drugą winę, uwalniając ich, także przez przemilczenie, od odpowiedzialności za popełnione w przeszłości zło. Tak, bierzemy na siebie tę drugą winę i kiedyś ta nasza druga wina zostanie nam przypisana.

Kiedy to się stanie? Od stanu wojennego mija przecież 35 lat.
Mam wrażenie, że jest to kwestia i zadanie młodego pokolenia.

Bardziej jest to jeszcze zadanie dla prawników czy już raczej tylko dla historyków?
I jednych, i drugich, świadomych członków obywatelskiego społeczeństwa. Musi dojrzeć społeczeństwo obywatelskie, by postawiło prawnikom współczesnym zarzut popełnienia drugiej winy, dlatego, że nie osądzili tej pierwszej.

Witold Kulesza profesor nauk prawnych, były dyrektor Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu (2000-2006). Jego zainteresowania badawcze skupiają się na granicach, jakie prawo karne wyznacza wolności człowieka. Jest m.in. autorem: „Zniesławienie i zniewaga” oraz „Demonstracja. Blokada. Strajk”. Drugi nurt zainteresowań badawczych wiąże się z odpowiedzialnością karną za zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości.

Teresa Semik

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.