Przemysław Zieliński

Bez Wisły nie byłoby Tczewa, a bez kolei byłby prowincjonalnym miasteczkiem

Dopiero rzut oka na stare pocztówki i fotografie uświadamia, jak niesamowitymi budowlami i cudami techniki były tczewskie mosty Fot. Dawny Tczew/zbiory W. Wonsa Dopiero rzut oka na stare pocztówki i fotografie uświadamia, jak niesamowitymi budowlami i cudami techniki były tczewskie mosty
Przemysław Zieliński

Nazywany - według niektórych dzisiaj już trochę na wyrost - miastem kolejarzy, Tczew swój rozwój gospodarczy zawdzięcza bez wątpienia budowie linii kolejowej, która w połowie XIX w. połączyła Berlin z Królewcem i poprzez odnogę z Gdańskiem.

19 sierpnia 1852 r., kiedy do miasta wjeżdżał parowóz „Drache”, nastroje mieszkańców były jednak dalekie od euforii. Ówcześni kronikarze życia miasta odnotowali obawy mieszkańców, twierdzących, że przez „Smoka” i kolejne pociągi krowy przestaną dawać mleko, a kury nieść jaja. Postępu jednak nie dało się już zahamować. Znaczenie żelaznych dróg dla rozwoju Pomorza jest nie do przecenienia, a Tczew jest dobrym przykładem miasta, które kolei zawdzięcza wiele. Podkreślają to inicjatorzy powołania w mieście Narodowego Muzeum Kolejnictwa z Ruchu Inicjatyw Obywatelskich Tczewa, których akcją medialną „Kolej na Muzeum!” wspiera „Dziennik Bałtycki”.

Najdłuższy na świecie

Gdy w latach 40. XIX w. pojawiła się idea budowy Kolei Wschodniej (Ostbanh), łączącej stolicę Królestwa Prus z Prusami Wschodnimi, nie myślano tylko o gospodarczym znaczeniu angielskiego wynalazku doby rewolucji przemysłowej. Dla pruskich decydentów nie mniejsze znaczenie miał fakt, że pociągi idealnie nadawały się do szybkiego przerzucania wojsk pod granice rozległego terytorium państwa. Największym wyzwaniem było przekroczenie Wisły i Nogatu. Uznano, że najlepszą lokalizacją na budowę mostu, ze względu na bliskość gdańskiego portu i tradycje przepraw, będzie Tczew. Jesienią 1857 r. oddano do użytku most drogowo-kolejowy, który wówczas był najdłuższy na świecie. Z najstarszej konstrukcji zachowały się do dzisiaj tylko dwie pary neogotyckich wież i trzy kratownicowe przęsła.

Po trzech dekadach rozwój ruchu kolejowego w Niemczech, korzystanie z coraz cięższych parowozów, wymusiły budowę nowego mostu kolejowego. W latach 1888-1891 tuż obok swojego starszego brata stanął nowy most, o zgrabnych, soczewkowatych przęsłach.

Po I wojnie światowej mosty trafiły w polskie ręce. Ich strategiczne znaczenie pokazały wydarzenia pierwszego dnia II wojny światowej. Zdaniem wielu historyków atak bombowców na okolice mostów i samo miasto, rankiem, 1 września 1939 r., o godz. 4.34, zapoczątkował wybuch konfliktu, 11 minut przed niemieckim atakiem na Westerplatte. Walki o mosty zakończyły się ich wysadzeniem przez polskich saperów. Okupanci odbudowali tylko most kolejowy, który wysadzili w marcu 1945 r., cofając się przed nacierającą Armią Czerwoną. Proces odbudowy obu przepraw ciągnął się do lat 70. Dzisiaj trwają starania, aby mostowi drogowemu, wpisanemu w całości do rejestru zabytków, przywrócić wygląd z lat świetności.

Z żelaza i kryształu

Dzięki budowie linii kolejowej Tczew w latach 1849 - 1880 zwiększył swoją populację z 3,5 do 11 tys. mieszkańców. Powstało Nowe Miasto, zakłady pracy (najpierw ukierunkowane na budowę mostu, dworca i warsztatów kolejowych), hotele oraz stacja towarowa w Zajączkowie Tczewskim. Tczew stał się ważnym węzłem kolejowym, chętnie odwiedzanym przez osoby zachwycające się nie tylko mostem przez Wisłę, ale także wspomnianym dworcem. Utrzymany w stylu neogotyckim budynek dworca został wzniesiony w latach 1856-1857 według projektu autora architektonicznych elementów mostu, Friedricha Augusta Stülera, i oddany do użytku razem z mostem. Z sali poczekalni, zakończonej półokrągłą przeszkloną ścianą, rozpościerał się panoramiczny widok na most i Wisłę. Od 1896 r. zatrzymywał się tu (od 1899 r. - codziennie) luksusowy „Nord Expres” relacji Paryż - Bruksela - Berlin - St. Petersburg.

- „Prawdziwy wzór architektury dziewiętnastego wieku, utwór z samego żelaza i kryształu - zachwycała się obiektem pisarka Jadwiga Łuszczewska „Deotyma”. - Najpierw wchodzisz do sali z trzech stron wyłożonej zwierciadłami; z czwartej ogromna szklana ściana przedziela ją od drugiej sali półkolistej: ta cała jest ulana ze szkła oprawionego w sieć żelaznych słupków, wiotkich i powikłanych, jakby gałązki rozłożystych drzew.”

Niestety dworzec w niejasnych okolicznościach spłonął już po zdobyciu miasta przez wojska radzieckie. Ruiny zostały ostatecznie rozebrane w połowie lat 50. Nowy dworzec powstał kilkaset metrów dalej, w kierunku Gdańska. O decyzji informował „Dziennik Bałtycki” z 28 sierpnia 1946 r.: „Niejednokrotnie, przejeżdżając tędy, dziwiliśmy się, że pociąg, aby dojść do stacji, musi się każdorazowo cofać. To boczne położenie dworca tczewskiego było mankamentem, utrudniającym od roku 1920 ruch kolejowy. W niepodległej Polsce Tczew staje się również bardzo ważnym punktem przelotowym. Ale zmienia się kierunek: linia życiowa państwa biegnie na północ. Most zostaje sparaliżowany i niepotrzebne jest cofanie się pociągów.”

15 sierpnia 1949 r. oddano do użytku budynek autorstwa arch. inż. Zygmunta Polatyńskiego. Koncepcja gmachu nawiązywała do modernizmu, a nowoczesnym, jak na tamte czasy, rozwiązaniem było zbudowanie stałego, zadaszonego przejścia nad torami.

[email protected]

Przemysław Zieliński

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.