513 europosłów przeciw PiS [opinie polityków z regionu]

Czytaj dalej
Fot. Piotr Smoliński
JAD

513 europosłów przeciw PiS [opinie polityków z regionu]

JAD

W Parlamencie Europejskim eurodeputowani PiS mówią, że Unia nie będzie nam nic dyktować. Europosłowie Platformy przestrzegają, że to wszyscy Polacy zapłacą za groźne błędy rządu.

Jeśli w Polsce dojdzie do łamania konstytucji i prawnego paraliżu, czego przykłady już są, straci nie tylko państwo, a przede wszystkim obywatele. - Jak bowiem mogą funkcjonować obok siebie dwa systemy prawne - konstytucyjny i „rządowy”? - komentuje tuż po wczorajszym głosowaniu rezolucji w Parlamencie Europejskim poseł SLD Janusz Zemke. - Nic dziwnego, że aż 513 europosłów poparło rezolucję wzywającą polskie władze do wypełnienia zaleceń Komisji Weneckiej.

Wyrok to nie wyrok

W rezolucji czytamy, że polska konstytucja oraz normy i standardy europejskie i międzynarodowe wymagają, aby orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego były przestrzegane. Przeciw opinii Parlamentu Europejskiego głosowało 142 posłów, a 30 wstrzymało się od głosu.

Bydgoski eurodeputowany PiS Kosma Złotowski nie przesądza, czy jego partia wniesie jakieś zmiany do tzw. ustawy naprawczej: - Tego nie wiem - tłumaczy. - Natomiast na pewno nie dostosujemy się do tej części rezolucji, która mówi o publikacji wyroku Trybunału. Dlatego, że to po prostu nie jest wyrok - podkreśla Złotowski.

Prof. Ryszard Legutko, europoseł PiS, tuż po głosowaniu uznał rezolucję za „absurdalną, szkodliwą i nierzetelną w sytuacji, gdy wybuchają bomby i jest kryzys migracyjny”. Ocenił, że działanie parlamentu jest ingerencją w sprawy polskie.

- Ależ to absurd! - oburza się europoseł Platformy Tadeusz Zwiefka. - Przecież PE nie zmusił Polski do publikacji wyroku Trybunału, natomiast wzywa do przestrzegania demokracji. Jeśli nie w Parlamencie Europejskim, to gdzie mamy dyskutować o łamaniu prawa? W Unii PiS nie chce, w Stanach Zjednoczonych też nie, bo ma młodą demokrację. Bo przecież w Polsce rząd nie pozostawia nawet marginesu na dyskusję!

Wczorajsza rezolucja jest częścią unijnej procedury mającej na celu „zaradzenie systemowym zagrożeniom dla państwa prawnego”. 513 posłów do PE dostrzega, że polski Trybunał Konstytucyjny przestaje pełnić rolę strażnika konstytucji i gwaranta praworządności.


Była komisarz UE: - W życiu nie pomyślałabym, że KE zastosuje ten mechanizm wobec Polski.

Dla Kosmy Złotowskiego to przez Platformę pogłębia się kryzys konstytucyjny. A europosłowie innych krajów mają „mętne pojęcie” o tym, co dzieje się w Warszawie: - PO jest autorem tej rezolucji i zrobiła to dlatego, by mieć argumenty do walki wewnętrznej.

- To absurdalne! - dziwi się Janusz Zemke. - PiS tylko pozoruje rozmowy i chęć kompromisu, a naprawdę nie cofnie się nawet o krok. W ten sposób chce przeciągnąć problem Trybunału do grudnia, kiedy to jego szefem zrobią swojego człowieka. To gra na czas.

Na wieść o wyniku głosowania posłanka PiS Krystyna Pawłowicz zarzuciła członkom Platformy zdradę. Wiele zarzutów padło też wczoraj ze strony europosłów PiS pod adresem Unii. Wszyscy jak jeden mąż twierdzili, że to ingerencja w wewnętrzne sprawy demokratycznego państwa. Ale w dyskusji częściej padały argumenty drugiej strony.

Państwo (bez)prawne?

Holenderska deputowana Kati Piri przekonywała, że rezolucja jest logicznym następstwem członkostwa Polski we wspólnocie: „Unia Europejska to nie tylko związek gospodarczy, ale także wspólnota wartości i demokratycznych zasad podzielanych przez wszystkie państwa członkowskie. Chodzi m.in. o zasadę państwa prawnego i prawa mniejszości, które są podstawą współpracy w ramach UE. Polska, wstępując do Unii, wyraziła zgodę na przestrzeganie tych zasad. Jeśli są one naruszane, to głos zabiera Parlament Europejski. To wynika ze zwykłej logiki”.

- Rząd nie uzna żadnego wyroku Trybunału Konstytucyjnego w obecnym składzie - obawia się Janusz Zemke. - Ale tu, na unijnym poziomie, politycy doskonale wiedzą, co jest grą, a co pozorowaniem polityki. A fakty są twarde: trzy miesiące temu pani premier Szydło była tu w Starsburgu i od tego czasu sytuacja pogorszyła się jeszcze bardziej.

Kluczowym argumentem kujawsko-pomorskiego europosła jest to, że działania rządu PiS poważnie naruszyły zasadę trójpodziału władzy w Polsce. Niezawisły Trybunał Konstytucyjny został sparaliżowany. Część polityków PiS przekonuje jednak, że rząd być może zastosuje się do niektórych zaleceń Komisji Weneckiej. - Ale nie do najważniejszego - ubolewa Tadeusz Zwiefka. - Podstawą jest publikacja wyroku z marca.

- O paraliżu wiadomo od dawna - przyznaje dr Sławomir Sadowski, politolog z bydgoskiego UKW. - Cały czas ów kompromis polega na tym, że nie ma chęci stworzenia kompromisu bezwarunkowego. Jesteśmy cały czas w stanie klinczu konstytucyjnego. Natomiast na arenie międzynarodowej ten stan powoduje zamieszanie, że oto w Polsce dzieje się coś niedobrego. Nie służy to Polsce.

Dr Sadowski nie wyklucza, że przeciągnięcie przez PiS konfliktu z Trybunałem do grudnia byłoby dla rządu korzystne. Wówczas to kończy się kadencja przewodniczącego Andrzeja Rzeplińskiego.

Lider polskich europosłów PiS Ryszard Legutko skwitował głosy 513 posłów PE tak: - Ci, którzy mają pełne usta demokracji, pokazali, że mają demokrację w nosie, bo nie uszanowali woli polskich wyborców.

JAD

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.