10 lat nowego Rynku Kościuszki. Wyrwał nas z nijakości

Czytaj dalej
Fot. brak
Marta Gawina (art)

10 lat nowego Rynku Kościuszki. Wyrwał nas z nijakości

Marta Gawina (art)

Niektórzy nie pamiętają, a inni nie chcą pamiętać, że jeszcze kilkanaście lat temu po Rynku Kościuszki jeździły samochody i autobusy. Był wprawdzie skwer otoczony zielenią, ale bardziej białostoczan odstraszał niż przyciągał. 10 lat temu nastąpiła rewolucja. Białostoczanie zyskali prawdziwie miejski rynek. I większość sobie chwali zmiany. Tylko niektórym brakuje zieleni.

Jego powierzchnia to 25 tysięcy metrów kwadratowych, koszt przebudowy - 13,5 mln zł. Do tego 124 imprezy masowe, które przyciągnęły ponad 350 tysięcy osób. I tysiące spacerowiczów w każdy cieplejszy wieczór. Taka jest statystyka ostatnich dziesięciu lat miejskiego rynku.

- To była naprawdę dobra decyzja.

Pozostało jeszcze 94% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 2,46 zł dziennie.

    już od
    2,46
    /dzień
Marta Gawina (art)

Komentarze

1
Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

misiekle

A ja od samego początku nie zgadzam się z całą tą euforią nad nową aranżacją. Wcześniej było mnóstwo zieleni, drzewa, krzewy, trawa, liczne ławki w ich cieniu. Prawie przez cały czas, przez cały rok, kręciło się tam i siedziało mnóstwo ludzi. A teraz co mamy - kamienną pustynię, przy której aż nie chce się zatrzymać. Nie wyobrażam sobie siedzenia tam dłużej, jak jest słońce : z góry leje się żar, a i z dołu nie jest wcale lepiej - odbijające się od tych kamiennych płyt słońce oraz promieniujące ciepło, żar. I komu to przeszkadzało ? Niby kilkanaście ławek jest, ale ani grama zieleni wokół, żadnych drzew (tylko kilka w maleńkich w donicach) pod których cieniem można by było się schronić, ani metra kwadratowego trawnika. Jednym słowem - tragedia połączona z całkowitą porażką. Niby faktycznie pojawiło się miejsce na okazjonalne koncerty, występy, imprezy sportowe i jarmarki, ale kosztem niepowtarzalnej atmosfery, zieleni i przede wszystkim cienia. Bywam tam na szczęście bardzo rzadko i z konieczności, niejako z przymusu, czyli służbowo i uciekam stamtąd jak najprędzej. Przepraszam, jeszcze czasami wpadnę na krótko na jakiś jarmark.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.